Na drodze do autonomicznej firmy - czyli jak algorytm zwolnił pracownika
Od kilku lat zaczyna się mówić o powstaniu firm w pełni autonomicznych, tj. takich, w których decyzje podejmowane są nie przez ludzi, ale przez algorytmy. Na razie wydaje się to daleką przyszłością, ale historia, którą opisał na swoim blogu Ibrahim Diallo, software developer z Kalifornii świadczy, że już dziś przynajmniej pewne procesy - nawet tak drażliwe, jak zwalnianie pracowników - mogą zostać w pełni zautomatyzowane. Okazuje się, że może to prowadzić do bardzo nieprzyjemnych sytuacji.
W telegraficznym skrócie: na skutek zbiegu pewnych zdarzeń (zwolnienie przełożonego Ibrahima i wymiana systemu HR w firmie, w której pracował) Ibrahim nie dość, że dostał wypowiedzenie z pracy (wygenerowane w sposób automatyczny), ale także został odcięty od wszystkich dostępów w firmie, a na koniec - wyprowadzony za drzwi przez ochronę. Wyjaśnienie całej sytuacji zajęło trzy tygodnie.
Casus Ibrahima stał się przypadkiem głośno dyskutowanym w sieci. Na jego przykładzie pokazywana jest zawodność automatyzacji.
Pojawiło się pytanie, czy źle zadziałał algorytm. Odpowiedź brzmi: nie. Jego działanie było zgodne z intencją twórców. Nie przewidzieli oni natomiast zaistniałej sytuacji - wystarczyłoby bowiem, że zwalniany przełożony przekazałby informacje, iż w nowym systemie HR należy zaznaczyć, że umowa z Ibrahimem wciąż obowiązuje. Zawiniła więc niedoskonałość procedur lub przeoczenie człowieka.
Należy mieć jednak świadomość, że kiedy semi-autonomiczne firmy się upowszechnią, takie sytuacje będą miały miejsce coraz częściej, bo najbardziej zawodnym elementem jest zawsze człowiek. No chyba, że powstanie przedsiębiorstwo w 100% autonomiczne.
Dodaj komentarz